wtorek, 8 września 2015

1. The Random Guy

- Nie mam na to ochoty, jest druga w nocy. Zwariowałaś - jęknęłam przeciągle, ciągnieta przez koleżankę w stronę łóżka, na którym znajdował się jej laptop, którego dostała na gwiazdkę, dwa miesiące temu. 
- Ugh, jesteś jeszcze bardziej zrzędliwa niż zwykle, Leslie.
Więc jaka twoim zdaniem powinna być osoba po ponad ośmiu głupich godzinach jazdy głupim samochodem ze swoim głupim bratem przez głupie stany głupiej Ameryki!?
Dopiero co wróciłam od rodziców mieszkających dokładnie 573 mile od Atlanty, w Indianie. Byłam zmęczona, brudna i głodna, bo mój przyrodni brat uparł się, że musimy dotrzeć do Georgii dokłdnie   o godzinie 1:30, czyli nie było mowy o jakichkolwiek przystankach. Nawet na toaletę! Ale jako, że nie mam ochoty wydawać pieniędzy na bilety lotnicze do stanu, który nie jest aż tak bardzo daleko od tego, w którym mieszkam, jestem zmuszona jeździć do rodziców z debilem, którego popularnie zwie się Jacksonem, moim bratem.
Puszczając moją dłoń, Ivy rzuciła się na łóżko borąc w ręce Laurę. Tak, ona nadała swojemu laptopowi imię. 
Siadając koło dziewczyny, zauważyłam, że już dawno wpisała w wyszukiwarkę interesującą ją stronę internetową i właśnie miała zacząć czat. Już kilka razy dałam się jej namówić na rozmowy przez kamerkę z przypadkowymi ludźmi, jednak nie była to moja ulubiona forma rozrywki. Co trzeci człowiek tam to napalony nastolatek lub 40-latek, któremu znudziła się żona, która cały czas narzeka, że za mało zarabia, że go nie ma w domu... Okey, ja rozumiem, że może się być sfrustrowanym seksualnie, ale na pewno intnieją czaty, które służą do takich właśnie czynności,
Ivy śmigając kursorem po ekranie nacisnęła ikonkę 'Start'. Mały ekran, który znajdował się tuż ponad tym, w którym było widać nasze twarze, zrobił się czarny, a zaraz potem ujrzałyśmy w niej jakąś postać. Osoba ustawiła kamerkę internetową tak, by nie było widać jej twarzy, tak samo, jak dziewczyna obok mnie. Robiła tak za każdym razem, gdy odwiedzała czat, bo twierdziła, że tak jest bezpieczniej. Nie rozumiem jak porozumiewanie się z obcymi, wchodzącymi tu wiemy wszyscy w jakim celu, osobami ma być jakkolwiek bezpieczne. Jednak nie miałam zamiaru się z nią sprzeczać. Przecież to ona się tu bawi, nie ja.
Osoba siedząca po drugiej stronie monitora miała zwykły biały t-shirt, pod którym widać było zarys mięśni. Chyba nikt nie miałby wątpliwości, że to mężczyzna (lub kobieta, mtórej hobby jest pakowanie na siłowni za dwóch). 
Widać było, że za jego oknem świeci słońce, także na pewno nie był z Georgii, gdzie wszyscy normalni ludzie w Atlancie o tej godzinie już spali, ponieważ jutro wstaje nowy dzień, a raczej dzień, który zwykłam nazywać 'Dniem noszenia koszulek Nie nawidzę poniedziałków'.
Nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się w mocno świecący ekran laptopa i czytałam słowa konwersacji, jaką prowadziła Ivy. Widać było, że rozmowa się nie klei, także po wymianie kilku zdań, kóra zakończyła się 'Masz ochotę się zabawić?' (oczywiście ze strony chłopaka), dziewczyna wstrzymała rozmowę, by zaraz rozpocząc kolejną.
 Z niewiadomych przyczyn, zawsze, gdy na ekranie pojawiał się napis 'Szukanie partnera...' moim ciałem wstrząsał dreszcz ekscytacji. Byłam bardzo ciekawa czy nowa osoba do czatowania to przeciętny, mało interesujący 13-latek czy może ktoś taki jak z Sali Samobójców. Wiecie, tak na przykład...
Napis znikł, ekran na górze zgasł, a zraz potem pojawiła się w nim twarz.
Wstrzymałam oddech. Ivy również, ale zaraz potem zaczęła brać hausty powietrza w zabójczym tempie.
Z niepokojem zerknęłam na dziewczynę, na której twarzy, malowała się rozpacz i ogromny gniew. Następnie przeniosłam wzrok na przystojnego blondyna, siedzącego po drugiej stronie monitora oraz dziewczyny przytulonej do jego boku. Chyba spała.
Jak mogłabym go nie poznać? Blondyn miał na imię Ethan, był świetnym sportowcem, mega przystojniakiem i chłopakiem, który złamał serce dziewczynie siedzącej obok mnie.
W skrócie, po prostu jej byłym chłopakiem, który zerwał z nią, a dzień później wyjechał z miasta, nikt nie wiedział dokładnie dlaczego.
A teraz obie miałyśmy jego twarz przed sobą. Prawbopodobnie z jego dziewczyną, która spała z nim w łóżku, nieświadoma tego co się właśnie dzieje. Najgorsza ironia losu, z jaką miałam do czynienia.
- Ty szujo... - szepnęła brunetka na skraju rozpaczy, a po jej policzku popłynęła łza. Nie odezwałam się ani słowem. Chciałam stąd uciec, ale bałam się ruszyć.
- Ty smieciu! - wrzasnęła płaczliwie osiemnastolatka. Zdrętwiałam. Wiedziałam, że dziewczyna bardzo kochała Ethana, z resztą on ją też. Wszystkich zastanawiało to, dlaczego rok temu zniknął z Georgii, bez pożegnania, zostawiając przyjaciół i dziewczynę. Wyjechał z ojcem, bo tylko jego miał, odąd matka zmarła na raka płuc.
- Ty totalny kretynie... - szepnęła. Zaraz potem z jej gardła wydobył się żałosny szloch, a ona opadła na mnie, wtulając się w moją koszulkę. Oczywiście odwzajemniłam uścisk, wiedząc, że potrzebuje teraz wsparcia.
Przeniosłam wzrok z zapłakanej brunetki na twarz chłopaka, który nie odezwał się słowem. W jego oczach można było dostrzeć gromadzące się łzy. 
Co ja tu robię?
- Ivy... - szepnął, a ja spanikowana uniosłam dłoń do myszki i jednym przyciskiem włączyłam czat.
Cisza.
Leżałyśmy w miejscu, ja niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu, ona... właśnie podnosiła się do pionu?
- Hola, gdzie ty idziesz? - zmarszczyłam brwi, przyglądając się jej z troską. Nie byłyśmy blisko. Po prostu dzieliłyśmy pokój w internacie. Ale Ivy była dobrą kumpelą.
- J-Ja... - jej głos drżał. Ostatni raz widziałam ją w takim stanie właśnie, gdy zakończył się jej związek z Ethanem - Pójdę wziąść prysznic.
Odprowadziłam ją do drzwi łazienki. Kładąc dłoń na klamcę, odwróciła się w moją stronę, uśmiechając blado.
- Ma dziewczynę... - pokręciła powoli głową i zniknęła za drzwiami.
Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić, więc gapiłam się tylko w napis 'Zacznij nowy czat' widniejący na ekranie. Co mnie podkusiło do kliknięcia na niego? Do dzisiaj się zastanawiam.
'Szukanie partnera...'. I znowu ten dreszcz. Czarny ekran... I wciąż czarny ekran.
Uniosłam prawą brew, zastanawiając się, czemu nie widzę mojego partnera do rozmowy mimo, że zostałam już z kimś połączona. Zniecierpliwiona chwyciłam za myszkę, by wyłączyć głupią stronę, gdy na ekranie coś błysnęło i w końcu mogłam zobaczyć postać po drugiej stronie. 
Był to chłopak. Nie byle jaki, do cholery! To był megasłodkociachoniesamowitychłopak! Jego duże oczy, których barwy nie mogłam ujrzeć, ponieważ za jego oknem rówież panowały egipskie ciemnośi, skanowały mnie uważnie. Myślę, że tak czy siak nie mogłabym ich zobaczyć, bo opadała na nie gęsta grzywka, przez co co chwilę musiał potrząsać w prawo głową, by poprawić sobie pole widzenia.
Nie mogłam przyjrzeć się jego twarzy dokładnie, ponieważ padało na nią tylko nikłe światło ekranu komputera.
Nie miał koszulki. Cholera, on był półnagi!
Nieświadomie zaczęłam żuć moją dolną wargę.
Nagle chłopak ruszył się. Aż podskoczyłam, po tak długiej chwili stanu odrętwienia i milczenia.
Ciemnowłosy zaśmiał się cicho, znów zarzucając grzywką. Następnie chwycił swój laptop i przekręcił go nieco w lewo tak, że mogłam zobaczyć to co chciał mi pokazać.
Jeez, on był przykłuty do łożka. Kajdankami! Nadal gapiąc się w moje oczy, przygryzł wargę.
Za dużo. Przeciążenie systemu.
Mierzyliśmy się wzrokiem. Supeł w moim brzuchu nie chciał się rozwiązać, a suchości w gardle nie uleczyłoby nawet wypicie całej wody z Nilu.
Ja pierdolę.
Nie ruszył się. Ja też nie. Nie potrafiłam patrzeć w nic innego, tylko w jego oczy. Te, których barwy jeszcze nie odkryłam. Ale wiem, że chcę.
Cholera, bardzo chcę.
Zapomniałam o kajdankach, którymi przykuł się do łóżka. O tym, że jest półnagi. Czy o tym, że jest mi zupełnie obcy, a ja oprócz tego, że mnie podniecił, to jestem nim zauroczona. Tą aurą tajemniczości, którą mogę wyczuć przez ekran komputera, tym chłopięcym wyglądem, lub rzędem tatuaży na prawej ręce. Chcę ich dotknąć. 
Bardzo chcę.
Jego oczy zjerzdżają w dół, by dokładnie przyjrzeć się mojemu t-shirtowi z logiem Marilyna Mansona. Następnie powędrowały w górę, by zatrzymać sie ponownie na oczach.
Niech patrzy w moje oczy do końca świata...
Kiedy drzwi od łazienki otwierają się, a w nich staje brunetka, która mierzy mnie podejrzliwym wzrokiem, my nadal patrzymy sobie w oczy. Do momentu, kiedy Ivy decyduje się podejść w moją stronę, a ja nagle uświadamiam sobie całą sytuację.
Kąciki moich ust unoszą się w górę, w tym samym momencie, kiedy jego. Unoszę powoli dłoń i potrząsam nią lekko, jakbym chciała powiedzieć 'Pa'. I wyłączam czat w chwili, gdy dziewczyna dociera do mnie. Ostatnią rzeczą jaką rejestrują moje oczy to szeroki uśmiech mojego partnera do rozmowy.
- Kto to był? - zapytała podejrzliwie dziewczyna. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami.
- Leslie... - jęknęła, uderzając mnie w ramię. Widzę, ze dobry chumor wrócił. 
- To był... - zawiesiłam się na moment. - Tylko przypadkowy facet.
- Jak chcesz - prychnęła. - Idę spać. Karaluchy pod poduchy!
Wskoczyła pod pościel na swoim łóżku. Zakopała głowę w poduszkach, ale zanim zasnęła, usłyszałam jeszcze je stłumiony głos:
- Ach, i pamiętaj podłączyć laptopa do ładowarki!

***
Akcja dzieje się w Atlancie, w stanie Georgia, dla jasności ;)
Mam nadzieję,  że nie piszę zbyt chaotycznie, ponieważ mam tysiąc nowych myśli w głowie, trudno zawrzeć je w jednym rozdziale, ale wyszło tak jak chciałam.
Nie potrafię wybrać kto ma grać główną męską rolę, dlatego narazie mamy w obsadzie jedynie Leslie, którą gra śliczna Sarah Marie Karda :) Możecie znajeść ją na Instagramie. W przyszłości mam nadzieję dodać resztę obsady, w zależności od tego, kto będzie się pojawiał w rozdziałach.
~ justboredfluffybear ^^